|
Xavier Naidoo & Söhne Mannheims Group Polskie Forum poświęcone twórczości Xaviera Naidoo i Söhne Mannheims
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Yoostysia
Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 23:10, 10 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Coś mi się zdaje, że byłaś w Izkowo-Elowych okolicach po prawej stronie sceny Tam strasznie latareczką świecili
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Beata
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zach-pomorskie
|
Wysłany: Czw 23:28, 10 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
A kto Cię Yoostysiu częstował sezamkami boś głodna była? no kto? to ja Beata byłam nie żadne izkowo-elowe okolice tylko yoostysiowo-malgowe ehh
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elanitu
Moderator
Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 1415
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 23:42, 10 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
'Armageddon' na trackliście - to mnie zaskoczyło. Jako wieloletnia fanka tego utworu (zawsze w mniejszości na forum) żałuję, że nie dane mi było tego usłyszeć w naszym PolEndzie. A Wam jak przypadł do gustu?
Może zaczniecie w końcu jakieś konkrety pisać? ;>
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kim
Moderator
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 800
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Posen
|
Wysłany: Czw 23:51, 10 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Jak już wspomniałam przez telefon, od wczoraj naprawdę dobrze kojarzy mi się ten utwór. Pewnie dlatego że był porządnie rockowy.
Ja się konkretnie wypowiem jak już się pozachwycacie. Dodam łyżkę dziegciu do beczki miodu, którą tutaj wylejecie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yoostysia
Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią 0:00, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Kurcze, net mi zmulił i wyszło nieporozumienie
Więc prostuję: Małgoś znajdowała się po mojej lewej nim się koncert zaczął, potem oczywiście stałaś Ty Beatko - gdyby nie sezamki to żołądek przyschnął by mi do kręgosłupa Małgo od czasu do czasu opierała się o barierki, stąd się zasugerowałam, że ciągle tam była
Natomiast tekst o Izkowo-Elowych okolicach i latarkach pisałam do Yamraj, ale mi posty pod jej postami się nie wyświetliły i wyszło, że Ty byłaś po prawej stronie sceny z Izą
Elanitu kochana, myślisz, że się ktoś teraz skupi, gdy żyje dniem wczorajszym i da radę napisać więcej niż 5 zdań? Staram się jak mogę i za cholerkę mi nie wychodzi
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zach-pomorskie
|
Wysłany: Pią 0:07, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
"Armaggedon" pamiętam że był ale do moich szlagierów nie należy. U mnie tam dźwięczy jeszcze ciągle "und wenn ein Lied" mam dobre nagranie jak ktoś chce ))
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zach-pomorskie
|
Wysłany: Pią 0:13, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
@Kim-moja przewodniczko po stolicy jak tam dotarłaś do domu? ja jeszcze takiego ścisku w pociągu nie doświadczyłam jak dzisiaj, całą drogę przesiedziałam w warsie na jakimś nędznym taborecie. Drugi dzień z rzędu mój kręgosłup dostał po d.... :/ Ale kurcze warto było
|
|
Powrót do góry |
|
|
seeker
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 1143
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 0:28, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
@Kim, no to ja czekam z niecierpliwością
A co do Armageddonu, to wersji płytowej nigdy nie lubiłam i wręcz słuchać tego nie mogłam, ale koncertowa mnie przekonuje. Mocne granie, fajne efekty świetlne i ogólnie dobrze to wszystko przemyślane.
|
|
Powrót do góry |
|
|
gosiaq
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 696
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 0:31, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
zawsze warto, zawsze spoko...
a Wy dziewczyny zostałyście tak całkiem do końca czyli do adjazdu busów?
Und wenn ein Lied to nigdy nie był mój faworyt ale to się może zmienić
kill all psychopats bodobało mnie się baardzo
no i solówka Kosho miażdząca...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zach-pomorskie
|
Wysłany: Pią 0:49, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
@gosiaq - tak robiłyśmy jeszcze grupowe fotki z autokarami i tęczowym pałacem kultury wtle - no właśnie kto je ma?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kim
Moderator
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 800
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Posen
|
Wysłany: Pią 0:57, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
@Beata: moja podróż boska - ciasnawo, ale siedziałam, temperatura odpowiednia, bez opóźnień, poczytałam...
Myślę że na kręgosłup to nam się wszystkim rzuciło... scena była tak wysoko, że po 2 godzinach patrzenia do góry do bolącego krzyża dołączył się bolący odcinek szyjny.
@seeker: nie pozwolisz chyba, żebym została osamotniona w krytycznym spojrzeniu?
Ostatnio zmieniony przez Kim dnia Pią 1:06, 11 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
gosiaq
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 696
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 0:59, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
to ja się tak zapatrzyłam na te ciemne szyby autokaru że już was zupeł nie widziałam...
to już chyba trzeba leczyć...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yoostysia
Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią 1:07, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Ja to sobie powtarzam już 13 lat
|
|
Powrót do góry |
|
|
gosiaq
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 696
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 1:12, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
kurcze no u mnie podobnie ale apogeum to od kiedy jestem tu czyli oficjalnie 5 latek stuknęło
|
|
Powrót do góry |
|
|
Inga
Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 1:34, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Ja się skupiłam, bo chyba zaraz eksploduję.
Tu nie będzie dziegciu (zastanawia mnie, czy to jest to, o czym ja myślę), tu nie będzie zbyt konkretnie.
Przyszłam dość późno i jak zobaczyłam tę kolejką ciągnącą się jak wąż, to brzydkie słowo mi się wymknęło (bo myślałam, że w ogóle nie dostanę się do środka albo że będę ściśnięta jak sardynka w przejściu ).
Ale jak w końcu weszłam do klubu, to poczułam się – ktoś tu to kiedyś trafnie ujął – jakbym stanęła u bram niebios .
Moje strachy co do ilości ludzi okazały się przesadzone. Jak na późne dotarcie miałam bardzo dobre miejsce: dość blisko i naprzeciwko mikrofonu Xaviera i nie zamierzałam oddać go tak łatwo (ani mikrofonu, ani miejsca, ani X ). Przed koncertem widziałam Kosho, który z boku przez nikogo niezauważony robił zdjęcia sali. Jak go zobaczyłam, to samo mi się zawołało: Kosho (jękło raczej ).
Swoich reakcji na chłopaków, kiedy wyszli z mroku (że znowu zacytuję), zupełnie się nie spodziewałam. To był mój pierwszy raz z Soehne , więc wszystko było świeże i poza moją zdolnością przewidywania (i kontrolowania). Ale to było niesamowite tak ich zobaczyć, po tych wszystkich klipach, youtubowych filmikach, ten pierwszy moment był dla mnie piorunujący. Ręka sama poszła mi w górę, a kiedy usłyszałam pierwsze takty IZ ON, eee, no wiecie, give me reason not to cry, give me reason not to die.
Wydaje mi się, że zaśpiewali prawie wszystko z playlisty, oprócz Jah Is Changing All i Traurige Lieder. Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale wykonali też chyba piątą piosenkę z nowej płyty. Tak w środku koncertu, o ile mnie słuch nie myli, taką trochę reggae/rap. I Henning rapował. (A może to było coś starego? W innej aranżacji? Czy to był jakiś freestyle?). W ogóle Henning był taki kochany, niesamowicie pozytywna energia od niego biła, zresztą od nich wszystkich.
Ogromnie podobał mi się – zabrzmi to banalnie – ich profesjonalizm, maksymalnie uczciwe podejście do sprawy. Żadnego robienia oka do publiczności – wszystko na 100%: mocno , czysto i konkretnie.
Solówki Baylessa, Kosho, Robbee’go były - jakiego słowa nie używałam? – zapierające dech w piersiach. Xavier był rewelacyjny: spokojny i energiczny, dynamiczny i opanowany, dowcipny, kontaktowy, charyzmatyczny. Meta dyrygujący publicznością, szalejący Marlon, uduchowiony Florian, Herberger z tym swoim spokojnym uśmiechem, skupiony Billy. Ralf z Herrmannem sprytnie się ukryli. No i Klimas zaczął tańczyć (prawie). Ach, i jeszcze Robbee na koniec koncertu usiadł z boku z gitarą i nagle zrobiła się atmosfera jam session.
Ogólnie, to nie wiem jakich słów użyć, żeby oddać to, co czuję.
A później sobie wyszłam z sali, lekko nieprzytomna, trochę chwiejąca się, z błędnym wzrokiem.
I thought it would be my cure, but now it’s my disease (jak już cytuję, to czemu nie).
Macie może jakiś pomysł na terapię pokoncertową? Bo ja jestem w proszku i nie mogę się pozbierać. Żal mi nawet tego czasu oczekiwania na wszystko.
Już mi ta moja pisanina trochę pomogła. Ale jest ciężko .
Ostatnio zmieniony przez Inga dnia Pią 2:06, 11 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zach-pomorskie
|
Wysłany: Pią 1:59, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
@Inga- mam dokładnie te same objawy co Ty
Też był to mój pierwszy raz z Synami :O i nie mogę się ogarnąc. W Panie X. zakochałam się po raz już kolejny - w końcu doświadczyłam że jest najprawdziwszym człowiekiem z krwi i kości a nie tylko panem z tv
Też wydaje mi się że nie było tych dwóch piosenek, które wymieniłaś.
Jedyne czego nie mogę zrozumiec to to 40-minutowe spóźnienie...to takie nie-niemieckie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kim
Moderator
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 800
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Posen
|
Wysłany: Pią 2:01, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Jak na moje, to spóźnienie mieliśmy tym razem dzięki opieszałości polskich organizatorów - wiele osób przyszło pod klub na ostatnią chwilę, utworzyła się kolejka na pół Złotej i trzeba było poczekać. Sarah może coś powiedzieć na ten temat, kolejkę z godziny dwudziestej zero zero ma na zdjęciach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Inga
Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 2:05, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Właśnie to chciałam napisać.
W kwestii dezorganizacji - na nas zawsze można liczyć
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
Moderator
Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Guadalupe
|
Wysłany: Pią 2:50, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Trochę pospałam i nim znów zasnę, to coś napiszę może...
Generalnie koncert oczywiście na plus - zawsze warto panów synów zobaczyć i posłuchać. Od 24 godzin już śmieję się do siebie, kiedy przypominam sobie ich wejście do klubu
Muzycznie chyba nie był to najlepszy ich koncert, na jakim byłam. Nie tylko mina Kosho, ale też chwilowy zgrzyt w uchu środkowym zdradzał, że momentami coś nie grało - coś było za głośno, czegoś wcale słychać nie było. Pierwsza wersja Sto lat chyba też bardziej mi się podobała. Ale z drugiej strony dobrze, że akurat to zaśpiewaliśmy - widać było, że poprzedni koncert zapadł im w pamięci
Uwielbiam koncertowy "Armageddon", podobnie jak "Wir haben allen Goettern..." - cieszę się, że obie się pojawiły. No i wdzięczna jestem losowi (i mannheimczykom;p) za tradycyjną wersję "Geh davon aus" - jeszcze w pociągu narzekałam do dziewczyn, jak bardzo nie chciałabym tej z MTV Unplugged
Panowie długo kazali na siebie czekać, ale Małgosia opowiadała o ogromnej kolejce przed wejściem, która stała jeszcze krótko przed 20. No właśnie...
Zaskoczona jestem frekwencją - zresztą nie tylko ja. Po koncercie ucięłyśmy sobie przemiłe pogawędki z Kosho i Florianem. W ogóle, do nich mam chyba największy szacunek - w przeciwieństwie do reszty, sporo czasu poświęcili wszystkim chętnym do zdjęć i autografów. W rachunku strat, poza utraconym głosem, zapisuję markera, którego dziabnął mi Marlon. Za to w rachunku zysków - komentarz Andiego na ów fakt.
Nowa płyta zapowiada się nieco ciekawiej od "Iz Onu" - nie słuchałam nowych utworów ani wcześniej ani później, ale pamiętam dość dobre wrażenie po "Freiheit". Z "Psychopatów" niewiele zrozumiałam - miałam wrażenie wielkiego chaosu i hałasu, dlatego czekam na filmiki, coby sobie zdanie wyrobić.
Kiedy na scenie robiło się jaśniej, próbowałam zajrzeć pod czapkę Xaviera Co on pod nią ma? xD W ogóle, choć narzekam trochę (dziegieć!), to choćby sam jego widok mnie ucieszył. Miło było na nich wszystkich patrzeć - można było odnieść wrażenie, że naprawdę sami również dobrze się bawią.
Pociąg powrotny miał godzinne opóźnienie - postanowienie: to ostatni koncert, na który jadę dalej niż do Krakowa To oczywiście wersja na dziś i bolące po podróży siedzisko, bo chyba chciałabym zachować zdrową statystykę 1 koncert/2 lata. Teraz czekam na nową płytę, zobaczymy, czy panowie powalą mnie na kolana i zaostrzą moje chwilowo ukojone żądze
A, zdjęcia - wyszły kiepskie. Scena była zbyt wysoka (wciąż boli mnie kark!), do tego dość mocno oświetlana w naszą stronę, no i wyszło jak wyszło. Więc wklejam tylko parę pierwszych.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Chwilowo wracam do spania, jak mi się coś przypomni, się uzupełnię.
Miło było Was zobaczyć, Synowie... i Córy
Ostatnio zmieniony przez Ania dnia Pią 2:54, 11 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Izka
Dołączył: 20 Lip 2005
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Chrzanów
|
Wysłany: Pią 9:39, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
A ja na razie jestem chora śpiewająco, więc pisanie powiedzmy nie jest najmocniejszą moją stroną, podobnie jak myślenie, ale:
1. Faktycznie koncert muzycznie nieco słabszy od Stodoły.
2. Nie wiem czy to kwestia czekania czy czego, ale rozkręciłam się dopiero po 3 utworze bodajże, a też nie było to jakieś 'wow!'. Może już wyrosłam?
3. Dobór piosenek w porządku, ale brakowało mi bujania w stylu Power of The Sound.
4. Szto lat wyszło mocno tak sobie w porównaniu z tym, co było w Stodole. Zjedzcie mnie za to, ale chyba chcieli zostać zaskoczeni. I mam takie wrażenie, że Xava rapował dokładnie to samo co wówczas, więc albo się na pamięć nauczył, albo mu lepsze pomysły wyszły.
5. Zdjęcia z autobusu mam ja. Wrzucę, jak będę miała więcej siły, żeby siedzieć przed kompem.
6. Nagranie całego koncertu na dyktafonie też mam ja. Wyszło super - pierdzą tylko pierwsze 2-3 utwory, potem jest ok. Gorzej, że jak Ela nie znajdzie kabla, żeby to ustrojstwo podłączyć do komputera, to będę mogła co najwyżej robić objazdowe show po Polsce, żeby Wam to odtwarzać.
7. Chłopaki po koncercie były nawet kontaktowe. W sumie te co zwykle zresztą - Henning przemknął chyłkiem, Michael gdzieś mignął w tle, ale najlepszy był Xava kurcgalopkiem uciekający przed wrzeszczącymi fankami. Jakby go, nota bene, ubyło, gdyby stanął na te 5 minut, podpisał kilka płyt i powiedział kilka słów. Seeker miała chyba najlepszy widok na jego sprint ku wolności. Gdybyśmy zostały przy tym autokarze to wpadłby prosto w nasze ramiona . Ja sobie obiecałam, że jak już zrobię sobie z nim zdjęcie, to zakończę jazdę na koncerty, więc najwyraźniej Bozia chce mi powiedzieć coś innego...
8. Jak kolejny raz wpadną w 2016 to ja nie jadę, bo oni bedą po 50tce, ja przed 40tką i trzeba mi będzie dzieci bawić, a nie za bandą emerytów się uganiać. A teraz widzę jest ich ostatni moment na reaktywację formy, bo potem to już będą ostatnie podrygi... Mickiem Jaggerem to Xava nie jest, nie czarujmy się. (choć może to i dobrze).
9. Tym to optymistycznym akcentem kończąc, idę do łóżka. Jak się odsmarkam, to napiszę coś o samym koncercie, jeśli jeszcze komuś będzie chciało się to czytać.
Peace.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|